piątek, 27 marca 2015

Pierwsza rujka Moiry

Ponoć każdy rodzic uważa, że jego dzieci zbyt szybko dorastają. Nie mam dzieci ale jako Ojczymatka muszę się z tym zgodzić.



Wydaje się, że zaledwie kilka chwil temu przyniosłem do domu malutką, niespełna czterysta gramową, wystraszoną i nastroszoną kuleczkę, którą karmiłem mleczkiem z własnego pępka. Niczym mrugnięcie okiem minęło osiem miesięcy a to przygarnięte maleństwo stało się dorodną a do tego dojrzałą pannicą.

Z Ojczymatyczynego i kronikarskiego obowiązku odnotowuję, że pierwsza rujka Moiry rozpoczęła się 23 marca - niemal dokładnie 8 miesięcy (bez jednego dnia) od przygarnięcia Moiry z ulicy.


Jest to przybliżona data ponieważ już kilka dni wcześniej pojawiały się pierwsze sygnały w postaci głośniejszych odgłosów paszczowych, do których doszły całkiem już głośne i przejmujące arie, wicie się i tarzanie po podłodze, ocieranie o meble, częstsze mycie dupalka i trudna do zaakceptowania dla Ojczymatki wyuzdana pozycja lordosis świadcząca o gotowości Moiry do bara bara!


Mefisto i Morfeusz są w szoku i nie bardzo potrafią odnaleźć się w tej sytuacji. Ja przygotowuję kaftaniki dla Moiry w związku ze zbliżającą się sterylizacją, której dokonamy po ustąpieniu jej pierwszej rujki.

Poniżej filmik z pierwszego dnia rujki Moiry.



PS Nie wiem czy pamiętacie ale Moira znalazła się na ulicy razem ze swoim malutkim braciszkiem. Wczoraj spotkałem dziewczynę, która przygarnęła go tego samego dnia co ja Moirę. Braciszek... okazał się siostrzyczką, która również dostała teraz pierwszą rujkę :)



sobota, 21 marca 2015

Zielone zaćmienie

Kilka dni temu "zzielenieliśmy" z okazji Dnia Św. Patryka ale za sprawą moich kaktusów taki stan utrzymuje się u nas bez względu na okazję czy porę roku.



Choć moje koty mają do dyspozycji cały parapet w dużym pokoju z zaaranżowanym specjalnie dla nich wygodnym legowiskiem to nieustannie przyciąga je akurat ten, który przeznaczyłem na mocno przetrzebione przez nie kaktusy.



O moich pięknie kwitnących kaktusach pisałem już niejednokrotnie. Tym razem zabrałem się za te najbardziej mizerne i uszkodzone przez moje ciekawskie koty - takie które zaliczyły niejeden upadek z parapetu, wymagające przesadzenia do większych doniczek, podwiązania czy przywiązania do paliczków aby trzymały pion.


Asystowała mi przy tym Moira - sprawczyni większości zniszczeń w moim "ogródku"...






Dzisiejszy wpis w całości ma kolor zielony. Nawet torba zakupowa wpasowuje się w kolorystykę... 


Zagadka dla uważnych... gdzie jest Moira na poniższych zdjęciach?


... Tadaaaam!

Mówiłem, że jest wszędobylska!


Gdy się kogoś bardzo kocha to istnieje z nim jakaś taka więź telepatyczna, że można przebywać na dwóch krańcach świata a i tak odbiera się lub wymienia myśli, bodźce, przeczucia... Piszczałek wprawdzie nie mieszka ode mnie aż tak daleko ale gdy wyswobadzałem Moirę z zielonej torby to otrzymałem od Sylwii mmsa z tymi zdjęciami Piszczała...


Wczoraj doszło do częściowego zaćmienia słońca. Wyszliśmy z kolegą na chwilę z biura by obejrzeć to zjawisko. Zdjęcie wykonane przez niego przez spawalniczą szybkę wyszło... jakby inaczej... zielone...

To zdjęcie przedstawia częściowe zaćmienie słońca w Przemyślu (na tle naszej Archikatedry).
Wykonane zostało 20 marca 2015 r. o godzinie 10:45. Autor: Grzegorz Karnas.


środa, 18 marca 2015

Zielono nam

Jak co roku w naszej Tawernie celebrowaliśmy Dzień Świętego Patryka.







Ojczymatka jak zwykle w kapelutku leprechauna. Kotom oszczędzono zielonych wdzianek. Wystarczy, że Mefisto z powodu ran był zmuszony chodzić w kubraczkach przez ostatnie 2 miesiące...

A to jeszcze nie koniec... Trzymajcie za niego kciuki. Dziś przechodzi kolejną, czwartą już, operację. Tym razem usunięciu zostanie poddany guz na ramieniu. Przerzut nastąpił niespodziewanie i błyskawicznie... Jest mi go tak strasznie żal i okropnie się o niego boję...

piątek, 13 marca 2015

Bądź szczupła na wiosnę. Ćwiczymy z Moirą.

Wprawdzie do pierwszego dnia wiosny pozostał jeszcze tydzień ale z tematów poruszanych ostatnio coraz częściej przez przedstawicielki tzw. płci niebrzydkiej wynika niezadowolenie z wyglądu i z sylwetki, której zimą przybyło parę kilogramów.

I co taki biedny miś jak ja może odpowiedzieć gdy zostanie zastrzelony pytaniem w stylu "czy wyglądam grubo?". Lampka ostrzegawcza w głowie i instynkt przetrwania podpowiada, że wszystko co mężczyzna może odpowiedzieć będzie użyte przeciwko niemu. Zachowując prawo do milczenia odsyłam do ekspertki, która  nie ograniczając się w spożywaniu posiłków (a wręcz podjadając nocami), nie stosując żadnych cudownych specyfików lub diet ani nie wywołując womitowania, wie jak zachować szczupłą sylwetkę.



Bądź szczupła na wiosnę. Poćwicz z Moirą.
Włącz poniższy filmik, podkręć głośniki,
daj się ponieść muzyce... zatańcz na rurce :))))



poniedziałek, 9 marca 2015

100% Morfeusza

Dostałem burę. Niejedną i nie od jednej osoby. Rzekomo za mało jest Morfeusza na blogu i dominuje tu Mefisto i Moira. Nie mogę się z tym zgodzić bo Morfeuszek nigdy nie był traktowany po macoszemu, moje Ojczymatyczyne serce bije równie gorąco dla wszystkich M&M&M'sów a Morfeusz często występuje na blogu - tyle, że przeważnie w pakiecie z Moirą bo odkąd pojawiła się u nas ta mała pchełka, są nierozłączni.


Aby uciąć pomówienia o blogowe dyskryminowanie Morfeuszka, zadowolić fanki jego minek i poziomkowego noska, nie mieć u nich przewalone jak stąd do Bairiki (stolica Kiribati) dzisiejsza galeria poświęcona jest w stu procentach Morfeuszowi.
















Minka Morfeusza trafia oczywiście do naszego Paszczowiska>>>.



czwartek, 5 marca 2015

Wernisaż Olimpii

Wielu artystów, którzy dziś są wychwalani przez krytyków, cenieni przez kolekcjonerów a ich dzieła zdobią ściany słynnych muzeów, zamków, pałaców lub willi bogaczy, za życia często nie byli dostrzegani,  nie doczekali się uznania, czasem nie sprzedali nawet jednego swego obrazu, żyli w niedostatku, osamotnieniu i zapomnieniu.

Nie, nie mam zamiaru przedstawiać życiorysu żadnego z takich artystów. Wręcz przeciwnie. Pragnę Was zaprosić na wernisaż prac, młodej, zaledwie ośmioletniej artystki Olimpii, która na progu swej kariery wykonała kilka obrazków (i to na zamówienie!!!) sprzedając je wszystkie. Co prawda, nie dorobiła się na tym majątku bo mając serduszko równie wielkie jak talent, zrzekła się honorarium na rzecz ratowania życia Piszczałka i Mefisto.

Galeria sztuk pięknych Tawerny "Koci Pazur Baldrick'a" zaprasza na wernisaż prac Olimpii. Wstęp wolny. Rozsiądźcie się więc wygodnie i podziwiajcie.


"Kociki" - nabywca madame Monique:


"Kocia ferajna" - w rezydencji lady Oleny:


"Kosz szczęścia" - w posiadaniu milady Magdy S.


"Chat Noir" - w posiadłości madame Ninki.


Tawerna "Koci Pazur Baldrick'a".




poniedziałek, 2 marca 2015

Rekonwalescent Mefisto

Z powodu choroby Hrabia Mefisto nie uczestniczy zbyt aktywnie w życiu Tawerny, tutaj prym wiodą pełni wigoru Moira i Morfeusz. Mefisto niemal ciągle śpi budząc się tylko na jedzenie oraz żeby załatwić potrzeby fizjologiczne. Staram się nie przeszkadzać mu zbytnio delikatnie wmasowując żele i maści na gojenie ran podczas jego drzemek.Trudno pisać o jego stanie zdrowia wiedząc, że trawi go to co nieuleczalne. Zdarzają się u niego lepsze dni, podczas których bywa bardziej ożywiony.


Mefisto bardzo lubi niedziele. Raz, że jestem wtedy cały dzień w domu a dwa, że zabieram go na obiad do moich rodziców. Czuje się u nich wspaniale i już od rana przebiera nóżkami pod drzwiami oczekując tej wizyty. Pierwsze swe kroki kieruje do kuchni gdzie moja mama zawsze ma przygotowane jakieś przysmaczki. Wie, że są zarezerwowane tylko dla niego i nie musi się dzielić z pozostałą dwójką. Mieszkanie rodziców nosi tylko jego nieuchwytny zapach a w słodkiej poobiedniej drzemce nikt mu nie przeszkadza, żadne kocie łapki nie będą go łapać za ogon, niczyje ząbki nie ugryzą go w uszko...



W Tawernie bywa inaczej... Moira z Morfeuszkiem są skorzy do psot i zawsze są gotowi spłatać jakiegoś psikusa wybijając nie tylko Mefisto z najgłębszego nawet snu...


Wybryki młodych i szalonych psotników można oczywiście wybaczyć (no, poza gwałtownymi pobudkami i niektórymi demolkami) bo wnoszą dużo radości do naszego życia a i czasem udaje im się rozruszać nawet statecznego Mefisto. Hrabia sam z pobłażaniem traktuje swoje młodsze rodzeństwo mając świadomość kto tu tak na prawdę króluje. A jako Pan i Władca objeżdża z honorami swoje włości w lektyce... tfu... co ja piszę... lektyka to już przeszłość - teraz na topie jest hrabiowska karoca...



... choć przyznam, że lektyką lepiej się driftowało :)


Na koniec, bardzo sympatyczny akcent. Nasz słodka rozrabiara Moira wygrała dla nas piękny notesik z kocim motywem na okładce. Braliśmy udział w konkursie z okazji Światowego Dnia Kota zorganizowanym przez Anię i Jej Rudego Kota Andrzeja we współpracy z Wydawnictwem EMG



Ten piękny notes z obrazem Ewy Mańkowskiej na okładce kusi mnie teraz by zapełnić jego stronice historyjkami i ilustracjami o kotach, które od dłuższego czasu smyrają mnie swymi wibrysami po mózgownicy.

Na konkurs, którego motywem przewodnim był "Kot i książka" posłaliśmy mnóstwo zdjęć Moiry. Jako, że jest wszędobylska najłatwiej ją było uchwycić w różnych sytuacjach i zrobić zdjęcie pasujące do konkursu. Na zdjęciach Moira prezentowała się jako zakładka do książki, pani bibliotekarka, uważny czytelnik ale też przy innych bardzo ważnych czynnościach układania książek, ścierania z nich kurzy oraz prezentacji domowej kociej biblioteczki.

Całą galerię prac konkursowych można obejrzeć u Rudego Kota Andrzeja: tutaj>>>. Na prawdę warto bo powstała cudowna galeria kotów i książek co dla takiego bibliofila i kociarza jak ja jest wspaniałym widokiem. Aniu, dziękujemy za zorganizowanie konkursu a rudemu Andrzejowi za wylosowanie karteczki z imieniem Moiry :)




PS Niezmiernie ucieszyło mnie, że gadżety zrobione przeze mnie (tj. gra "Kocie gangi" i 3 komplety zakładek "kocich główek") a przekazane na rzecz "Skarpety" sprzedały się wszystkie a kasiorka z ich sprzedaży trafi do potrzebujących zwierząt i ich opiekunów. Pomaganie jest radością!

PS 2 A dzisiejsze miny Mefisto trafiają oczywiście do naszego "Paszczowiska">>>